Polska z piekła II Wojny Światowej wyszła w opłakanym stanie. Ogołocona z terytorium, rozgrabiona i z wymordowanymi elitami. Ludność często przymierała głodem i żyła w nędzy. Władzę w kraju przejęli natomiast przyniesieni na radzieckich bagnetach komuniści (często nawet nie pochodzący z Polski). Po lasach trwały nadal walki z niedobitkami podziemia antykomunistycznego. Dla większości Polaków jedyną pociechą i ostoją pozostawała wiara w Boga oraz wsparcie Kościoła Katolickiego. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę kardynał i prymas August Hlond.
„Daj mi dusze, resztę zabierz”.
Powyższe słowa August Hlond przyjął jako swoją dewizę biskupią w 1925 roku. Jak pokazuje jego działalność, rzeczywiście były one jego mottem życiowym. Już w następnym roku został arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim oraz prymasem Polski, a dwa lata później kardynałem. Niezależnie od przyznawanych urzędów i zaszczytów, pozostał przede wszystkim aktywnym kapłanem i znakomitym organizatorem. Czynnie zaangażował się w rozwój Akcji Katolickiej oraz organizowanie licznych, międzynarodowych kongresów eucharystycznych i misyjnych.
Jako pierwszy zwrócił uwagę na stopniowe oddalanie się Polaków na emigracji od Boga i Ojczyzny. By temu przeciwdziałać powołał w 1932 roku Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej – męskie zgromadzenie zakonne. Na organizatora i przełożonego tego przedsięwzięcia kardynał Hlond wybrał księdza Ignacego Posadzego. Chociaż początkowo liczyli oni zaledwie kilku księży, dziś kilkuset Chrystusowców aktywnie wspiera Polonię na całym świecie.
Prymas posiadał olbrzymi autorytet również zagranicą. W pewnym momencie był on nawet wyliczany jako kandydat na papieża, gdyby tylko kardynałowie zdecydowali się wybrać „nie – Włocha” na Ojca Świętego.
Aż do wybuchu II Wojny Światowej, stojąc na czele Kościoła w Polsce optował za spokojną, ale stanowczą postawą wobec licznych zmian w rządzie i pomysłów libelaryzacji prawa zwłaszcza w odniesieniu do małżeństw i rozwodów.
To właśnie umiejętność aktywnego, ale przemyślanego i stanowczego działania miała się wkrótce okazać bardzo istotna.
Podczas swojej przedwojennej działalności kardynał Hlond dawał wyraz głębokiej wiary w opiekę Najświętszej Maryi Panny. Świadczy o tym min. zorganizowana z jego inicjatywy uroczysta koronacja cudownego obrazu Matki Boskiej Piekarskiej.
Kardynał, prymas i … prezydent?
Wybuch II Wojny Światowej zniszczył cały dotychczasowy porządek. Niemieckie armie systematyczne rozbijały polski opór mimo heroicznej postawy obrońców. Sam August Hlond został ranny 10 września podczas nalotu na Siedlce. Mimo to kilka dni później zdołał przedostać się do Rumunii.
Rozbicie armii, upadek Warszawy oraz przyłączenie się Związku Radzieckiego do ataku na Polskę spowodowały niebywały chaos. Sytuacja wymagała powierzenia władzy ludziom opanowanym, o dużym doświadczeniu oraz wpływach osobistych. Zdawał sobie z tego sprawę prezydent Ignacy Mościcki. Rozważał nawet przekazanie swojego urzędu właśnie kard. Hlondowi. Jednodniowy prezydent Bolesław Wieniawa – Długoszowski chciał powierzyć Prymasowi urząd premiera. Na to jednak nie zgodził się sam zainteresowany. Gdyby przystał na tę propozycję, to byłby to pierwszy taki przypadek od 1578r., kiedy królem Portugalii został Henryk I Kardynał.
Kardynał August Hlond wiedział, że najwięcej dobrego może zdziałać wykorzystując swoje liczne wpływy w Watykanie. To właśnie stamtąd nagłaśniał zbrodnie wojenne Niemców na Polakach i opłakaną sytuację w okupowanej Polsce.
Niestety w obliczu przygotowań Włoch do walki z Francją, zmuszony był szukać innego miejsca na swoją działalność. W ten sposób trafił do… Lourdes.
Pod opieką Matki Bożej.
To właśnie w Lourdes August Hlond przebywał najdłużej, bo ponad 3 lata. Tam też sporządził najbardziej wstrząsającą relację dotyczącą położenia Kościoła i Polaków pod niemiecką okupacją.
Przez cały ten czas był on otoczony szczególną opieką Matki Bożej. Co ciekawe, to właśnie tam przeczytał on pamiętniki o. Kordeckiego o obronie Jasnej Góry. Być może to właśnie wtedy zrodził się w głowie Prymasa plan zawierzenia Polski Najświętszemu Sercu Maryi?
Nawet gdy został aresztowany przez Niemców i więziony przez Gestapo w Paryżu, ufnie spoglądał w przyszłość. Co zaskakujące, wbrew swym zwykłym działaniom Niemcy nie zrobili mu krzywdy. Kard. Hlond szczęśliwie doczekał uwolnienia z niewoli.
Od razu rozpoczął starania o powrót do Polski. Stanowczo sprzeciwiali się temu członkowie Rządu Polskiego w Londynie. Obawiali się, że może on zostać inwigilowany, a nawet aresztowany przez komunistów. Mimo to Prymas uzyskał nadzwyczajne pełnomocnictwa od Piusa XII i w sierpniu 1945 roku był już w Polsce.
Odnowić złamany ślub.
1 kwietnia 1656 roku król Jan Kazimierz uroczyście ślubował Matce Bożej we Lwowie poprawić sytuację chłopów. Jednocześnie obrał Ją Patronką i Królową Polski. Jak wiemy, śluby te nie zostały do końca spełnione. Zdawał sobie z tego sprawę również kardynał August Hlond.
Wiedział on również jednak, że w obecnej sytuacji Polska potrzebuje całkowicie poświęcić się Maryi Pannie i Jej Niepokalanemu Sercu. Tak doniosłe wydarzenia wymagało specjalnych przygotować, które musiały odbywać się w głębokiej konspiracji przez sytuację w kraju. Podczas Konferencji Plenarnej na Jasnej Górze w 1945 r. podjęto decyzję o przekazywaniu informacji o wydarzeniu „drogą kościelną”.
I to właśnie w kościołach, na początku Wielkiego Postu w 1946 roku odczytano list pasterski „O panowanie Ducha Bożego w Polsce”. Ustalono w nim, że Akt Poświęcenia będzie mieć 3 etapy:
1) Poświęcenie w parafiach : W niedzielę po uroczystości Nawiedzenia Maryi Panny (7 lipca)
2) Poświęcenie w diecezjach – 15 sierpnia
3) Akt Jasnogórski – 8 września
Akt Poświęcenia na Jasnej Górze był kulminacyjnym momentem. Na Jasnej Górze zebrało się ponad milion Polaków! W czasach, kiedy komunistyczne władze bezpardonowo rozprawiały się z Kościołem i patriotami. Gdy po lasach i w ubeckich więzieniach bezlitośnie mordowano niedobitki bohaterów walczących za Polskę. Był to ewenement na skalę światową! Dla ówczesnych władz nie tylko PRL-u ale i ZSRR nie do wyobrażenia była możliwość zorganizowania tak wielkiej uroczystości religijnej.
A jednak dzięki rozwadze i uporowi kardynała Hlonda oraz poparciu biskupów i wszystkich wiernych cała Polska poświęciła się Niepokalanemu Sercu Maryi.
Prasa świecka w Polsce nie odnotowała tego wydarzenia. Nawet gazety ukazujące się w Częstochowie pominęły milczeniem obecność dodatkowego miliona ludzi w mieście i jego okolicach.
Jedynie czasopisma katolickie promowały później oddanie Narodu Polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi. Szczególnie warto tutaj wspomnień o zaangażowaniu czasopisma „Msza Święta”, które jest wydawane przez Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej. W pierwszą rocznicę wydarzenia wydrukowano w nim tekst aktu poświęcenia.
Umierając kardynał Hlond prorokował, że zwycięstwo, jeśli przyjdzie, będzie zwycięstwem Maryi. Na szczęście jego wielcy następcy nie zapomnieli o tych słowach.